Trener biznesu


Autor: adsc
03 marca 2009, 08:43

Witajcie! W dzisiejszym wpisie, chciałbym Wam przedstawić wywiad ze strony www.trenerbiznesu.pl z Hubertem Paluchem, - doktorem nauk ekonomicznych, wykładowcą, trenerem i doradcą biznesu, autorem książki „(Nie) profesjonalny rynek usług szkoleniowych w Polsce". Samej książki, szczerze mówiąc, nie miałem jeszcze w ręku, jednakże sam wywiad porusza bardzo ważne kwestie, z którymi spotykamy się w naszej pracy, na co dzień.

 

Jedną z ważniejszych jest oczywiście sprawa pieniędzy. Często słyszymy zdanie: „Dlaczego tak drogo? Przecież konkurencja robi to samo szkolenie za darmo!". No cóż, jak to w świecie bywa - nic za darmo nie ma, profesjonalny, doświadczony trener kosztuje i to bardzo dużo. Nie możemy pozwolić sobie na „ludzi z ulicy", bo jest to nie fair w stosunku do naszych klientów oraz filozofii naszej pracy. Owszem szkolenia z EFS wydają się niekiedy bardzo atrakcyjne, jednakże dla profesjonalistów wiedza tam przekazywana, jest na marnym poziomie.

 

Ja sam dałem się skusić, jeszcze przed moją w współpracą z ADS Consulting, na darmowe szkolenie u konkurencji - „Tworzenie biznes-planów". Już na początku szkolenia, pseudotrener obwieścił, iż jeżeli będziemy chcieli taki biznes-plan napisać sami, to najlepiej udać się do firmy, która takie plany tworzy, bo samemu to jest ciężko i w ogóle. Nogi się pode mną ugięły. Ja przecież przyszedłem zdobyć umiejętności! No przynajmniej wykładowca postąpił uczciwie, dzięki czemu nie trzeba było tracić tyle czasu, zresztą część osób po prostu wyszła. Ja na szkoleniu zostałem, nawet dostałem dyplom, ale jeżeli chodzi o darmowe szkolenia, to trzymam się od takich firm jak najdalej. Szkoda czasu, a jak wiadomo czas to pieniądz!

 

Miłego czytania!

 

Wywiad przeprowadziła Joanna Zawadzka.

 

JZ: Dlaczego zainteresował się Pan polskim rynkiem usług szkoleniowych?

 

HP: Do podjęcia badań naukowych nad polskim rynkiem usług szkoleniowych skłoniły mnie praktyczne doświadczenia jakie nabyłem współpracując z firmami szkoleniowo - doradczymi w Polsce i w Szwajcarii. Uczestniczyłem w tworzeniu organizacji szkoleniowych od podstaw, zajmowałem się sprzedażą usług szkoleniowych, projektowaniem produktu usługowego (programów szkoleniowych) dla biznesu, rekrutacją trenerów i konsultantów biznesu, oceną szkoleń i osób je prowadzących.

Inspirujące były dla mnie szczególnie rozmowy kwalifikacyjne na stanowisko trenera biznesu w firmach szkoleniowych w Polsce. Z ciekawości odpowiadałem na ogłoszenia organizacji szkoleniowych poszukujących trenerów biznesu. Przebieg rozmów kwalifikacyjnych, w których uczestniczyłem zainspirował mnie do zbadania większej części rynku a przede wszystkim przyjrzenia się korporacji branżowej (Polskiej Izbie Firm Szkoleniowych), która w ówczesnym okresie powstawała.

 

JZ: Z czego wynika prowokujący tytuł książki „(Nie)profesjonalny rynek usług szkoleniowych w Polsce"?

 

HP: Moim zamiarem nie było wzbudzanie prowokacji. Chciałbym aby każdy czytelnik sam odpowiedział sobie na pytanie: czy słowo „nie" powinno znaleźć się w tytule?.

Moim zdaniem TAK. Dlaczego taki tytuł? Brak poparcia ze strony organizacji uważających się za jakościowych przewodników na rynku usług szkoleniowych w Polsce oraz wynikająca rozbieżność (w niektórych przypadkach wręcz skrajna) pomiędzy odpowiedziami udzielonymi mi w badaniu sondażowym a w wywiadach i po analizie rzeczywistej oferty oraz uczestnictwie w niektórych szkoleniach, utwierdziło mnie w przekonaniu, że czas na prawdziwe oblicze polskiego biznesu szkoleniowego.

 

JZ: Czy rzeczywiście polski rynek szkoleń jest nieprofesjonalny w porównaniu z jego odpowiednikami zagranicznymi? Na czym polega ta nieprofesjonalność?

 

HP: Usługi szkoleniowe w Polsce pretendowały do uznania ich za usługi profesjonalne. Niestety możliwość współfinansowania szkoleń z funduszy unijnych doprowadziła do obniżenia jakości prowadzonych w Polsce szkoleń. W najbliższym czasie opublikuję wyniki badań na temat jakości szkoleń z punktu widzenia usługobiorcy. Dla organizacji szkoleniowych ważniejsze stało się pisanie dochodowych projektów oraz ich skrupulatne rozliczanie, niż dbanie o jakość kadry trenerskiej i jakość procesu szkoleniowego. Spłycono idee szkoleń, trenerem może być każdy, ważne, aby był najtańszy (nawet 40,00 - 50,00zł za godzinę!), szkolenia traktowane są jako wakacje a nie możliwość zdobywania nowych doświadczeń i wiedzy. Jeden trener współpracuje z kilkoma organizacjami szkoleniowymi, ale każda z nich prezentuje go w ofercie jako „wyłącznego". Nadal aktualny jest problem plagiatów programów i materiałów szkoleniowych na rynku. Jeden z respondentów ujawnił mi, że jako marketingowiec firmy szkoleniowej wysyłany jest na szkolenia tylko po to, aby pozyskać programy i materiały szkoleniowe konkurencji na podstawie których powstają ich własne. Organizacje szkoleniowe w Polsce cierpią na kompleks mniejszości, w nazwie zawarte są słowa typu: centrum, korporacja itd., a w strukturze organizacyjnej prezentuje się departamenty: marketingu, szkoleń, finansowo - księgowe i inne, a w rzeczywistości jest to jednoosobowa działalność gospodarcza w miejscu zamieszkania. Najbardziej zadziwiające jest to, jak właściciele firm szkoleniowych i trenerzy odcinają się od kadry naukowej uczelni biznesowych. Większość badanych nie chce współpracować z naukowcami uważając ich za oderwanych od rzeczywistości, tylko zapominają, że większość ich programów i materiałów szkoleniowych dostępnych na rynku powstała właśnie w oparciu o podręczniki akademickie. Zagranicą standardem jest współpraca firm szkoleniowych z uczelniami, wspólne prowadzenie badań, tworzenie zespołów interdyscyplinarnych a kadra naukowa renomowanych uniwersytetów jest najbardziej cenioną i najlepiej opłacaną kadrą trenerską w dużych międzynarodowych korporacjach.

Ciekawostką okazała się jedna z rozmów kwalifikacyjnych, którą odbyłem w celach badawczych w dużej znanej firmie szkoleniowej w 2005 roku. Propozycja współpracy wyglądała następująco: „prosimy o przedstawienie listy swoich klientów wraz z numerami telefonów, przesłanie własnych programów szkoleniowych i materiałów, a my podejmiemy decyzję i skontaktujemy się z panem". Pozostawię to bez komentarza.

Nie sposób wymienić wszystkie wady rynku usług szkoleniowych w Polsce. Im więcej badań prowadzę, tym większe mam przekonanie o bezsilności i niemocy prawnej państwa polskiego a już w ogóle korporacji branżowych.

 

JZ: Jakich rad udzieliłby Pan zatem firmom szkoleniowym, aby ich oferta dorównywała usługom europejskich firm szkoleniowych?

 

HP: Dystansu do samych siebie, do swoich możliwości, osiągnięć. Należy wyhamować ten dziki rozwój rynku, absolutnie przez nikogo niekontrolowany. Mam wrażenie, że branża szkoleniowa stała się w Polsce lekarstwem na bezrobocie a instytucje odpowiedzialne za wydatkowanie unijnych środków na usługi szkoleniowe zapomniały o tym, że należy się przyjrzeć nie tylko projektom, ale przede wszystkim ludziom, którzy mają je realizować. Kolejna rzecz, czas skończyć z fikcją szkoleń, frywolnością w wydawaniu dyplomów, certyfikatów i zaświadczeń, które otrzymuje się w większości przypadków na podstawie listy obecności. Organizacje szkoleniowe powinny więcej współpracować z uczelniami wyższymi w celu budowania wspólnej platformy wymiany doświadczeń praktycznych i naukowych. Moim zdaniem, czas na specjalizację trenerską. Wybucham śmiechem, gdy słyszę jak weterynarz, który nie odniósł sukcesu w swoim zawodzie, nigdy nie pracował w przedsiębiorstwie ani nie prowadził własnej firmy, dzisiaj zajmuje się szkoleniami z zarządzania jakością dla dużych przedsiębiorstw, albo trener biznesu (z wykształcenia ekonomista) prowadzi szkolenia produktowe w branży farmaceutycznej.

 

JZ: Co powinno się zmienić na polskim rynku szkoleniowym, aby stał się profesjonalny?

 

HP: Niepubliczny rynek usług szkoleniowych w Polsce wymknął się spod prawa, dlatego szybko należy doprowadzić do ujednolicenia systemu prawnego dla sfery publicznej jak i niepublicznej, albo stworzyć odrębne podstawy prawne. Działalność korporacji branżowej na zasadzie dobrowolnej organizacji zrzeszającej firmy szkoleniowe nie przynosi jak widać efektów. Dlaczego? Jak można mieć zaufanie do instytucji, którą tworzą właściciele firm szkoleniowych ze sobą konkurujących? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam każdemu właścicielowi firmy szkoleniowej. W krajach zachodnich nadzór nad branżą szkoleniową prowadzą jednostki państwowe, a co więcej nie tylko kontrolują jakość świadczonych usług, ale zwracają uwagę na rozwój kadry trenerskiej wymagając np.: uprawnień pedagogicznych czy przepracowania w zawodzie trenera przynajmniej 160 godzin rocznie.

 

JZ: Dziękuję za rozmowę.

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz