Witajcie! W dzisiejszym wpisie,
chciałbym Wam przedstawić wywiad ze strony www.trenerbiznesu.pl z Hubertem
Paluchem, - doktorem nauk ekonomicznych, wykładowcą, trenerem i doradcą
biznesu, autorem książki „(Nie) profesjonalny rynek usług szkoleniowych w
Polsce". Samej książki, szczerze mówiąc, nie miałem jeszcze w ręku, jednakże
sam wywiad porusza bardzo ważne kwestie, z którymi spotykamy się w naszej
pracy, na co dzień.
Jedną z ważniejszych jest
oczywiście sprawa pieniędzy. Często słyszymy zdanie: „Dlaczego tak drogo?
Przecież konkurencja robi to samo szkolenie za darmo!". No cóż, jak to w
świecie bywa - nic za darmo nie ma, profesjonalny, doświadczony trener kosztuje i to bardzo dużo. Nie możemy
pozwolić sobie na „ludzi z ulicy", bo jest to nie fair w stosunku do naszych
klientów oraz filozofii naszej pracy. Owszem szkolenia z EFS wydają się
niekiedy bardzo atrakcyjne, jednakże dla profesjonalistów wiedza tam
przekazywana, jest na marnym poziomie.
Ja sam dałem się skusić, jeszcze
przed moją w współpracą z ADS Consulting, na darmowe szkolenie u konkurencji -
„Tworzenie biznes-planów". Już na początku szkolenia, pseudotrener obwieścił,
iż jeżeli będziemy chcieli taki biznes-plan napisać sami, to najlepiej udać się
do firmy, która takie plany tworzy, bo samemu to jest ciężko i w ogóle. Nogi
się pode mną ugięły. Ja przecież przyszedłem zdobyć umiejętności! No
przynajmniej wykładowca postąpił uczciwie, dzięki czemu nie trzeba było tracić
tyle czasu, zresztą część osób po prostu wyszła. Ja na szkoleniu zostałem, nawet
dostałem dyplom, ale jeżeli chodzi o darmowe szkolenia, to trzymam się od
takich firm jak najdalej. Szkoda czasu, a jak wiadomo czas to pieniądz!
Miłego czytania!
Wywiad przeprowadziła Joanna
Zawadzka.
JZ: Dlaczego zainteresował się
Pan polskim rynkiem usług szkoleniowych?
HP: Do podjęcia badań naukowych
nad polskim rynkiem usług szkoleniowych skłoniły mnie praktyczne doświadczenia
jakie nabyłem współpracując z firmami szkoleniowo - doradczymi w Polsce i w
Szwajcarii. Uczestniczyłem w tworzeniu organizacji szkoleniowych od podstaw,
zajmowałem się sprzedażą usług szkoleniowych, projektowaniem produktu
usługowego (programów szkoleniowych) dla biznesu, rekrutacją trenerów i
konsultantów biznesu, oceną szkoleń i osób je prowadzących.
Inspirujące były dla mnie
szczególnie rozmowy kwalifikacyjne na stanowisko trenera biznesu w firmach
szkoleniowych w Polsce. Z ciekawości odpowiadałem na ogłoszenia organizacji
szkoleniowych poszukujących trenerów biznesu. Przebieg rozmów kwalifikacyjnych,
w których uczestniczyłem zainspirował mnie do zbadania większej części rynku a
przede wszystkim przyjrzenia się korporacji branżowej (Polskiej Izbie Firm
Szkoleniowych), która w ówczesnym okresie powstawała.
JZ: Z czego wynika prowokujący
tytuł książki „(Nie)profesjonalny rynek usług szkoleniowych w Polsce"?
HP: Moim zamiarem nie było
wzbudzanie prowokacji. Chciałbym aby każdy czytelnik sam odpowiedział sobie na
pytanie: czy słowo „nie" powinno znaleźć się w tytule?.
Moim zdaniem TAK. Dlaczego taki
tytuł? Brak poparcia ze strony organizacji uważających się za jakościowych
przewodników na rynku usług szkoleniowych w Polsce oraz wynikająca rozbieżność
(w niektórych przypadkach wręcz skrajna) pomiędzy odpowiedziami udzielonymi mi
w badaniu sondażowym a w wywiadach i po analizie rzeczywistej oferty oraz
uczestnictwie w niektórych szkoleniach, utwierdziło mnie w przekonaniu, że czas
na prawdziwe oblicze polskiego biznesu szkoleniowego.
JZ: Czy rzeczywiście polski rynek
szkoleń jest nieprofesjonalny w porównaniu z jego odpowiednikami zagranicznymi?
Na czym polega ta nieprofesjonalność?
HP: Usługi szkoleniowe w Polsce
pretendowały do uznania ich za usługi profesjonalne. Niestety możliwość
współfinansowania szkoleń z funduszy unijnych doprowadziła do obniżenia jakości
prowadzonych w Polsce szkoleń. W najbliższym czasie opublikuję wyniki badań na
temat jakości szkoleń z punktu widzenia usługobiorcy. Dla organizacji
szkoleniowych ważniejsze stało się pisanie dochodowych projektów oraz ich skrupulatne
rozliczanie, niż dbanie o jakość kadry trenerskiej i jakość procesu
szkoleniowego. Spłycono idee szkoleń, trenerem może być każdy, ważne, aby był
najtańszy (nawet 40,00 - 50,00zł za godzinę!), szkolenia traktowane są jako
wakacje a nie możliwość zdobywania nowych doświadczeń i wiedzy. Jeden trener współpracuje
z kilkoma organizacjami szkoleniowymi, ale każda z nich prezentuje go w ofercie
jako „wyłącznego". Nadal aktualny jest problem plagiatów programów i materiałów
szkoleniowych na rynku. Jeden z respondentów ujawnił mi, że jako marketingowiec
firmy szkoleniowej wysyłany jest na szkolenia tylko po to, aby pozyskać
programy i materiały szkoleniowe konkurencji na podstawie których powstają ich
własne. Organizacje szkoleniowe w Polsce cierpią na kompleks mniejszości, w
nazwie zawarte są słowa typu: centrum, korporacja itd., a w strukturze
organizacyjnej prezentuje się departamenty: marketingu, szkoleń, finansowo -
księgowe i inne, a w rzeczywistości jest to jednoosobowa działalność
gospodarcza w miejscu zamieszkania. Najbardziej zadziwiające jest to, jak właściciele
firm szkoleniowych i trenerzy odcinają się od kadry naukowej uczelni
biznesowych. Większość badanych nie chce współpracować z naukowcami uważając
ich za oderwanych od rzeczywistości, tylko zapominają, że większość ich
programów i materiałów szkoleniowych dostępnych na rynku powstała właśnie w
oparciu o podręczniki akademickie. Zagranicą standardem jest współpraca firm
szkoleniowych z uczelniami, wspólne prowadzenie badań, tworzenie zespołów
interdyscyplinarnych a kadra naukowa renomowanych uniwersytetów jest
najbardziej cenioną i najlepiej opłacaną kadrą trenerską w dużych
międzynarodowych korporacjach.
Ciekawostką okazała się jedna z
rozmów kwalifikacyjnych, którą odbyłem w celach badawczych w dużej znanej
firmie szkoleniowej w 2005 roku. Propozycja współpracy wyglądała następująco:
„prosimy o przedstawienie listy swoich klientów wraz z numerami telefonów,
przesłanie własnych programów szkoleniowych i materiałów, a my podejmiemy
decyzję i skontaktujemy się z panem". Pozostawię to bez komentarza.
Nie sposób wymienić wszystkie
wady rynku usług szkoleniowych w Polsce. Im więcej badań prowadzę, tym większe
mam przekonanie o bezsilności i niemocy prawnej państwa polskiego a już w ogóle
korporacji branżowych.
JZ: Jakich rad udzieliłby Pan
zatem firmom szkoleniowym, aby ich oferta dorównywała usługom europejskich firm
szkoleniowych?
HP: Dystansu do samych siebie, do
swoich możliwości, osiągnięć. Należy wyhamować ten dziki rozwój rynku,
absolutnie przez nikogo niekontrolowany. Mam wrażenie, że branża szkoleniowa
stała się w Polsce lekarstwem na bezrobocie a instytucje odpowiedzialne za
wydatkowanie unijnych środków na usługi szkoleniowe zapomniały o tym, że należy
się przyjrzeć nie tylko projektom, ale przede wszystkim ludziom, którzy mają je
realizować. Kolejna rzecz, czas skończyć z fikcją szkoleń, frywolnością w
wydawaniu dyplomów, certyfikatów i zaświadczeń, które otrzymuje się w
większości przypadków na podstawie listy obecności. Organizacje szkoleniowe
powinny więcej współpracować z uczelniami wyższymi w celu budowania wspólnej
platformy wymiany doświadczeń praktycznych i naukowych. Moim zdaniem, czas na
specjalizację trenerską. Wybucham śmiechem, gdy słyszę jak weterynarz, który
nie odniósł sukcesu w swoim zawodzie, nigdy nie pracował w przedsiębiorstwie
ani nie prowadził własnej firmy, dzisiaj zajmuje się szkoleniami z zarządzania
jakością dla dużych przedsiębiorstw, albo trener biznesu (z wykształcenia
ekonomista) prowadzi szkolenia produktowe w branży farmaceutycznej.
JZ: Co powinno się zmienić na
polskim rynku szkoleniowym, aby stał się profesjonalny?
HP: Niepubliczny rynek usług
szkoleniowych w Polsce wymknął się spod prawa, dlatego szybko należy
doprowadzić do ujednolicenia systemu prawnego dla sfery publicznej jak i
niepublicznej, albo stworzyć odrębne podstawy prawne. Działalność korporacji
branżowej na zasadzie dobrowolnej organizacji zrzeszającej firmy szkoleniowe
nie przynosi jak widać efektów. Dlaczego? Jak można mieć zaufanie do
instytucji, którą tworzą właściciele firm szkoleniowych ze sobą konkurujących?
Odpowiedź na to pytanie pozostawiam każdemu właścicielowi firmy szkoleniowej. W
krajach zachodnich nadzór nad branżą szkoleniową prowadzą jednostki państwowe,
a co więcej nie tylko kontrolują jakość świadczonych usług, ale zwracają uwagę
na rozwój kadry trenerskiej wymagając np.: uprawnień pedagogicznych czy
przepracowania w zawodzie trenera przynajmniej 160 godzin rocznie.
JZ: Dziękuję za rozmowę.